Znów mam pocharatane całe ręce.
Co prawda już tak nie boli, lecz coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że powoli wykańczam tym i siebie, i swoją psychikę.
Moje myśli krążą właściwie wokół jednego.
Lecz wiem, że nie mogę; obiecałam to ludziom, którzy wiele dla mnie znaczą.
Szkoda tylko, że nie wszystko mogę im powiedzieć..
Stąd też stwierdzenie w tytule postu, że cisza krzyczy najgłośniej..
Niekiedy tyle pragniemy komuś o sobie powiedzieć, lecz jednocześnie mamy świadomość tego, że nie możemy..
Nie chodzi nawet o to, że ktoś może nas nie zrozumieć czy nie odpowiedzieć na setki naszych pytań..
Czasem milczenie jest lepsze i bardziej pokrzepiające niż dołujące 'Nie smuć się. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.', ponieważ i tak wiemy, że to nieprawda..
Ja osobiście wolałabym się wygadać i od razu zmienić temat, lecz.. sama jestem typem osoby, która żąda od innych wyjaśnień, nawet wtedy, kiedy to nie jest na miejscu..
Tak, tak. Mam na myśli właśnie to, że od innych oczekujemy tego, czego nie możemy im dać sami z siebie.
Ale taka już jest nasza natura.
Jesteśmy istotami skomplikowanymi..
Nawiązując do tego, o czym zaczęłam na początku..
Macie czasem tak, że sami nie wiecie jak coś się stało?
I nie mówię tu o stłuczonej lampie w pokoju rodziców czy rozerwanych w kroku spodniach..
Dzisiaj wstałam rano, a ręce miałam klejące od krwi.
Pierwsza moja myśl, jako dziewczyny, była taka, że dostałam miesiączki. Znowu tak nagle..
Tylko że to byłoby normalne, przynajmniej w znacznym stopniu.
I choć z ulgą zauważyłam, że to nie to, przeraziłam się jednocześnie samej siebie.
Nie miałam pojęcia o tym, że mam nowe szyny.. Albo przynajmniej tego nie pamiętałam..
Pewnie popukacie się w głowę..
Dlaczego piszę o tym na blogu..?
Głównie dlatego, że ta strona miała być z założenia właśnie o tym; o cięciach, o krwi, o smutnej, szarej rzeczywistości.
Blog miał pokazywać, jaka jestem naprawdę.
A jestem EMO.
Lecz, tutaj należy nadmienić, EMO to nie tylko styl ubierania się i robienia makijażu.
To nie tylko codzienność, na którą w dużej mierze składają się głębokie szyny..
EMO jest swego rodzaju kulturą. Stanem umysłu. Stanem duszy..
Wiele osób tego nie potrafi zrozumieć.
Albo nie potrafi zrozumieć mnie.
Jak to możliwe, że w szkole często się śmieję, wychodząc ze znajomymi mogę zażartować..?
Na tym polega zakładanie maski.
Od zawsze chowam prawdziwe JA,ponieważ nie chcę znów stać się obiektem kpin, wyzwisk i chamskich żartów.
Nie chcę po raz kolejny słyszeć tekstów typu 'Kurwa, no nie! Wezmę potnę się i powieszę!' albo 'Ale z ciebie pojebaniec. Jesteś jak wampir, pieprzona masochistka.'.
Już wolę udawać niż potem się tłumaczyć.
Ludzie, których kocham na swój własny, prymitywny sposób albo poznali mnie taką, jaka jestem, albo dowiadują się tego z mojej stronki.
Ewentualnie pokazałam im jak to wszystko wygląda.
Jak każdy popełniam błędy.
Jak każdy mam problemy; większe lub mniejsze.
Ale nie jestem 'jak każdy'.
Wśród moich znajomych nie ma osoby, która rozumie mnie w stu procentach. Może to dlatego, że czasem powiem coś o sobie, co tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia..?
Należę do tych ludzi, którzy lubią słuchać o problemach innych, aby potem postarać się takiej osobie pomóc.
I choć nie zawsze mi to wychodzi, to ze swoich porażek czerpię także naukę dla samej siebie.
Ludzi mają gorsze problemy od moich.
Ludziom trzeba pomagać, by nie robili głupstw..
Lecz na samym początku powinniśmy pomóc sobie.
A jednak ja, uparta istota, swoje problemy odsuwam na drugi plan.
Co prawda nie chciałam tym samym zaznaczyć, że nie mówię o nich komuś.
No, przynajmniej nie o wszystkich, raczej o tych błahych..
Tak, i właśnie przez to zostałam nazwana histeryczką.
Ale co mam komuś powiedziec, gdy spyta co u mnie słychać?
Prawdę?!
Prawda jest bolesna i nie ma wyjątków od tej reguły.
Dlatego nie lubię mówić tego, co naprawdę myślę.
Mówić tego, co się ze mną dzieje akurat w tym momencie.
Jeśli już mam coś komuś powiedzieć, to właśnie to, co jest raczej niepozorne, choć także mnie gryzie..
Hmm..
Czasem, właściwie trochę częściej niż tylko 'czasem' angażuję się emocjonalnie w problemy innych.
To także nie wychodzi mi na dobre.
Może czasami powinnam po prostu zając się sobą?
Rano, przy szukaniu jakiś ciekawych cytatów znalazłam wypowiedź nie tyle pisarza czy myśliciela, ile właśnie zwykłego czytelnika.
Chłopak podpisujący się jako Nicko85763 powiedział tak;
OKEJ, NIKT NIE JEST DOSKONAŁY I KAŻDY MA SWOJE STRAWY NA GŁOWIE. ALE CZASAMI POWINNIŚMY DOCENIĆ TO, ŻE KTOŚ SIĘ NAMI INTERESUJE I CHCE NAM POMÓC, MIMO ŻE NIE RADZI SOBIE SAM.
Czy miał rację pisząc te słowa..? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
Kończąc już (ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu na pisanie) chciałam się z Wami podzielić tym, do czego doszłam w ciągu ostatniego tygodnia..
LUDZIE CHCĄ NAS POZNAĆ, ALE TYLKO TAKICH, JACY BYŚMY IM ODPOWIADALI. NIE LUBIĄ SŁUCHAĆ O NASZYCH PRAWDZIWYCH PROBLEMACH, CHOĆ POZORNIE CZEKAJĄ NA TO, ŻE WSZYSTKO IM POWIEMY.
ZAMIAST MÓWIĆ IM PRAWDĘ POWINNIŚMY CZASEM SKŁAMAĆ. ALE WTEDY NAZYWAJĄ NAS HISTERYKAMI I ZBYT ZAANGAŻOWANYMI UCZUCIOWO IDIOTAMI, KTÓRZY PRZEJMUJĄ SIĘ WSZYSTKIM BEZ POTRZEBY.
Na dziś to tyle.
Zapraszam Was na stronę
Książki Świata, na której udzielam się pisząc recenzje książek oraz na
Filmowe Abecadło, na którym to młody chłopak wyraża swoje zdanie na temat kinowych nowości, zarówno tych wartych obejrzenia jak i tych, które lepiej sobie odpuścić.