niedziela, 15 grudnia 2013

Jakoś tak..

 

Nie wiem, czego tu jeszcze szukam.

Chciałam Wam tylko powiedzieć, że zaczynam wątpić w to, czy jestem tak mądra, jak mówią niektórzy. Czy to nie jest tak, że robimy przeważnie to, czego oczekują od nas inni ludzie? Tak jak ostatnio; wolę przystać na czyjeś, niż się kłócić, bo to bez sensu. Wolę się zgodzić z czyimś zdaniem i stracić własną godność, niż potem czuć się z tym źle.

Dobra, znów zaczynam pierdolić od rzeczy.

Na zakończenie tej jakże długiej notki, która nie powinna mieć miejsca powiem Wam tylko, że po raz ostatni staram się ułożyć swoje sprawy, po raz ostatni daję szansę komuś, kto chyba nie powinien jej dostać, po raz ostatni męczę się z własnym sumieniem. Nie znaczy to jednak, że po ostatniej porażce nadejdzie mój koniec, wręcz przeciwnie. Nie mam zamiaru się poddawać, po prostu nie chcę walczyć na siłę, puszczę wszystko luźno, będzie to, co ma być.

Życzcie mi powodzenia i.. przede wszystkim szczęścia, bo ono mi się przyda.

Mam nadzieję, że ktoś mnie nie zlinczuje za to, że chciałam się w końcu z Wami pożegnać..

środa, 13 listopada 2013

Carpe Diem

 

Jakie to zabawne, wchodzić po dość dłuższym odstępie czasu na internet, sprawdzać to i owo, i widzieć te wszystkie wiadomości i komentarze..

Miło, że o mnie pamiętacie.

Nie myślcie jednak, że nie odpisuję, bo sama wyrzuciłam Was z pamięci..


We wtorek byłam u psychologa; sama powiedziałam, by mnie tam zapisali.

Myślałam, że będzie mi zadawała pytania, lecz ona raczej czekała, aż coś powiem, choć jej komentarze nie brzmiały tak, jak to zwykle brzmią w książkach.

Żadnego 'I jak się z tym czujesz?' albo 'Co o tym myślisz?', ale więcej o tym opowiem kiedy indziej..


Dziś była wywiadówka, co wbrew pozorom niezbyt mnie niepokoiło. Wyjątkowo nie zwiewałam z lekcji, a pomimo licznych jedynek nie jest ze mną aż tak źle. Może zdam ten rok..

Hm, chyba nie o szkole chciałam pisać, ale nie ważne.

Zwykle nie mówię i nie piszę tego, co tak naprawdę chcę przekazać.


Wiecie co, kochani..?

Ostatnio mam coraz to dziwniejsze rozkminy. Nie myśli, nie, nie. Raczej przypuszczenia, domysły.

I zastanawiam się, czy to aby na pewno jest w porządku co do niektórych osób..

 

Nie, zapewne nie jest..

Ostatnio rozmawiałam ze znajomym, a ten zadał mi takie drobne pytanie, z którego wywiązała się niezła dyskusja..

'JAK TO MOŻLIWE, ŻE TWÓJ CHŁOPAK Z TOBĄ WYTRZYMUJE?'


No cóż, sama się nad tym zastanawiałam. Jakby nie było, do normalnych i miłych dziewczyn nie należę.

Jestem chamska, wredna, niekulturalna, wyżywam się na ludziach, wkurzam i obrażam o byle co, potrafię kogoś uderzyć (często mi się to zdarza), zwyzywać bez powodu..

No i.. normalne dziewczyny nie tną się, nie przepadają za tematyką samobójczą, a przede wszystkim, potrafią sobie ze sobą poradzić i nie chodzą do psychologa.


Wiec, kochanie, jak Ty ze mną wytrzymujesz..?

W ogóle, jak ludzie ze mną wytrzymują?!

Na miejscu większości z nich już dawno bym siebie zajebała. Byłoby to plusem nie tylko dla ludzkości, ale także dla mnie. A i Ziemi by było lżej..


Cóż, pomimo tego, co napisałam powyżej, nie mam już aż tak często myśli tego typu, nie ciągnie mnie do tabletek, sznurków, żyletek.

Ktoś może pomyśleć, że piszę to tylko po to, by co poniektóre osoby czytające moje notki się nie niepokoiły, ale taka prawda.

Staram się w końcu ogarnąć, ale coś czuję, że zajmie mi to wiele, wiele tygodni. Jak nie lat.


Kurde, ten wpis jest tak pomieszany, że aż mnie to przeraża, więc dodam jeszcze jedno, które nie jest kompletnie powiązane z czymkolwiek powyżej.

Mam takiego cholernego doła i tak mi się chce ryczeć, że po prostu ledwo się trzymam.

Chociaż nie, nie doła.. ja mam, kurwa, KANION..


Chciałabym, żeby mnie ktoś pocieszył, choć moje załamanie nie jest spowodowane czymś, co potrafię sprecyzować i określić to dostatecznie dobrze. (piosenka dla Was)

Chciałabym wiedzieć, że ktoś NAPRAWDĘ jest przy mnie, nawet wtedy, gdy mnie samej nie ma w pustym ciele.

I żeby było tak normalnie, tak znośnie.


Na zakończenie, bo mnie coś tchnęło..

Fajnie wiedzieć, że mój chłopak posądza mnie o to, że zdradzam go z jego kolegą.

Nie no, nie wierzę..


A dla każdego, kogo zraniłam czy uraziłam, czyli dla niego, dla niej, dla Ciebie, dla Was, mam jedno słowo..