Życie mi się powoli wali, a Wam..?
Wiecie, dziś stwierdziłam, że zamiast pisać jakąś denną notkę, podam Wam odpowiedzi na pytania z ask.fm.
Przy okazji zapraszam do zadawania nowych pytań..

'Masz czasem wrażenie że
twoje istnienie jest grzechem? Że lepiej byłby gdybyś się nie urodziła?
Że jesteś żałosna? Bo ja często mam takie zdanie o sobie..

Moja mama wciąż mi powtarza, że nie powinnam się urodzić.
Że
jestem dzieckiem diabła, nie powinno mnie być.
Że mogła mnie oddać,
zabić, cokolwiek, a jednak mnie urodziła.

A ja zniszczyłam tym samym jej
plany i marzenia na dalsze życie.
I wciąż to robię, odpłacam jej się
każdego dnia za to, że żyję.
Jestem czymś, co nie powinno mieć miejsca
bytu.
Mówi mi, że jestem taką samą suką, jak mój biologiczny.

Podzielam
jej zdanie, jednocześnie zastanawiając się, jak matka może mówić tak
swojemu dziecku.
Wbrew pozorom to bardzo mnie boli.
Kurde, znów płaczę..
Po raz kolejny dziś, właściwie z tego samego powodu.

Nie mogę mówić o
mamie normalnie, od razu łzy cisnął mi się do oczy, a na gardle zaciska
się niewidzialna ręka.
Gdybym się nie urodziła, to moje miejsce zająłby ktoś, kto być może wcale nie byłby lepszy ode mnie.
Ale tutaj mogę się mylić.

Jestem
żałosna.
Patrzę na swoje odbicie w lustrze i widzę pojebanego emosa,
który potrafi się tylko ciąć i ranić najbliższe mu osoby.
Nienawidzę
siebie za to, kim jestem i co sobie robię.

Chciałabym przestać,
próbuję..
Ale jak na razie każda z moich prób kończyła się fiaskiem.
Aktualnie
mam już piętnaście dni bez żyletki, szkła, noży i innych takich, za co
jednocześnie jestem z siebie dumna, ale też sobą gardzę.

Nie
mogę uwierzyć, że coś takiego mogło mnie tak od siebie uzależnić.
Od
uczucia bólu fizycznego, od widoku i zapachu świeżej krwi.
Nie chcę tak
dalej żyć, pragnę to skończyć, niż cięcie skończy ze mną..

Chciałabym
żyć normalnie i chyba to jest takim moim małym marzeniem..
Stać się
normalną dziewczyną, która nie przyjaźni się już z Żyletką, ale z
Człowiekiem.
Która jednocześnie jest dla siebie kimś, ale też kimś dla
innych.
Dziewczyną, która może się uśmiechnąć, nie czując przy tym
ucisku w gardle'

'Nie myślałaś, żeby przestać się nad sobą tyle użalać i po prostu żyć, zamiast jęczeć, ciąć się i żyć smutkiem?
Nie powiedziałam, że wciąż się nad sobą użalam.
Owszem, na blogu piszę o sobie, ale to jest swego rodzaju pamiętnik..
A jeśli komuś wprost mówię, że to czy tamto się dzieje, to zwykle ja potrzebuję pomocy, czy po prostu muszę się wygadać.
Czy jęczę..?
Tak, z bólu przy słuchaniu różnych historii, bajeczek i wyrzutów.
Tnę
się, owszem.

Ale nie mówię, że żyję tylko i wyłącznie smutkiem, że moje
życie opiera się wyłącznie na użalaniu się nad sobą.
Tak jak inni mam
dni, gdy naprawdę jestem pozytywnie nakręcona.
Ktoś,
kto nie zna mnie dobrze, nigdy tego nie zrozumie.

Poza tym, mówienie,
że komuś jest źle, bo się nad sobą użala, jest błędem.
Każdy
coś w życiu przeszedł, a wpływ na moje zachowanie i sposób odbierania
rzeczywistości miało wiele zdarzeń, o których chciałabym zapomnieć..
Och, i tak. Ja żyję "po prostu".
Ale też po swojemu, co nie każdy potrafi zrozumieć.'



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdą wypowiedź :]