sobota, 27 kwietnia 2013

Please, help me, save me..


Moje życie się powoli wali.

Tak, taki sam wstęp dałam w poprzednim poście.

Ale jaki mogę inny?


Wiecie, czasem marzę o tym, by wszystko okazało się złym snem.

Zwykłym koszmarem.

Koszmarem, z którego można się obudzić, otrząsnąć..


Ale tak nie jest.

To, co się dzieje codziennie wcale nie zniknie, nie rozpłynie się w nicości, nie odejdzie w cień.

Nie mam wpływu na to, co się stało, niczego nie cofnę, niczego nie naprawię.


A tak bardzo bym chciała.

Choćby o ten jeden tydzień, chociaż tyle..

Dlaczego nie mam czegoś takiego, jak wehikuł czasu..?


Życie byłoby prostsze, gdyby człowiek znał swój następny ruch i wiedział, czy będzie on dobry.

Gdyby mógł mieć wgląd w przyszłość.

Co ja mówię?!


Życie byłoby nudne i beznadziejne, gdybyśmy wiedzieli, jakie będą konsekwencje naszych czynów.

Pomyślcie tylko; wchodzicie do szkoły i wiecie, że potkniecie się na schodach.

I unikacie tego, przynajmniej próbujecie..


Ale nikt nie powiedział, że przykładowo nie wpadniecie na kogoś, kto kiedyś okaże się dla Was kimś ważnym..

Nie poznacie nikogo, jeśli nie będziecie ryzykować.

Tak, rzeczywistość i wyobrażenie o niej to dwie różne rzeczy..


A jak z Wami?

Trzymacie się jakoś czy wręcz przeciwnie?

Ja coraz częściej mam dziwne myśli..


Zaczęło się od tego, że..

Nie, nie będę o tym pisała, bo nie chcę, by co poniektóre osoby wiedziały, co mi chodzi po głowie.

Ja tak jakby..

Eh.


W skrócie, i to bardzo dużym, to mam już dość.

Źle układam swoje wypowiedzi, żarty brzmią jak stwierdzenia faktu, marzenia wyrażane słownie jak coś, co już się zdarzyło.

'A miało być tak pięknie' można by powiedzieć..


Wszystko się kiedyś kończy.

Coś szybciej, coś nieco później..

Ale nic nie trwa wiecznie, z czym trzeba się pogodzić.


Albo odejść.

Ja myślałam o tym pierwszym, w co wkład miało wiele osób.

Mniejsza z tym, nie powinno to nikogo interesować.


Dziś byłam na spotkaniu ze znajomymi z drugiego bloga.

Właściwie na temat, dla którego się spotkaliśmy, zamieniliśmy raptem trzy słowa, ale cóż..

W każdym razie źle się tam czułam.


Dlaczego?

To też nie jest ważne.

No, to tyle.


I tak jak usłyszałam nie raz, że jestem smutna czy zmartwiona, to nie do końca było prawdą.

Ja byłam zamyślona, czy raczej jestem zamyślona.

Albo oba naraz, nie wiem..


Matko, o czym ja dziś piszę?

Nie wiem, nawet tego nie czytałam, normalne.

Muszę kończyć, bo mi odbija.


Tak na koniec powiem Wam, że słyszałam ostatnio bardzo ciekawy tekst..

NIGDY NIE BĘDZIESZ KOGOŚ KOCHAŁ TYLKO DLATEGO, ŻE CHCESZ. NIGDY NIE POKOCHASZ TEGO, KTO MYŚLI, ŻE TO UCZYNISZ.

PO PROSTU NIE DASZ RADY.


Dla mnie to jest prawdą.

Chyba.

Tak, jak dobrze jest wiedzieć, co się myśli..


Ana umiera wewnętrznie.

Dobranoc.

Questions..


Życie mi się powoli wali, a Wam..?

Wiecie, dziś stwierdziłam, że zamiast pisać jakąś denną notkę, podam Wam odpowiedzi na pytania z ask.fm.

Przy okazji zapraszam do zadawania nowych pytań..


'Masz czasem wrażenie że twoje istnienie jest grzechem? Że lepiej byłby gdybyś się nie urodziła? Że jesteś żałosna? Bo ja często mam takie zdanie o sobie..
 
 
 
Moja mama wciąż mi powtarza, że nie powinnam się urodzić.
 
Że jestem dzieckiem diabła, nie powinno mnie być.
 
Że mogła mnie oddać, zabić, cokolwiek, a jednak mnie urodziła.
 
 
 
A ja zniszczyłam tym samym jej plany i marzenia na dalsze życie.
 
I wciąż to robię, odpłacam jej się każdego dnia za to, że żyję.
 
Jestem czymś, co nie powinno mieć miejsca bytu.
 
Mówi mi, że jestem taką samą suką, jak mój biologiczny.
 
 
 
Podzielam jej zdanie, jednocześnie zastanawiając się, jak matka może mówić tak swojemu dziecku.
 
Wbrew pozorom to bardzo mnie boli.
 
Kurde, znów płaczę..
 
Po raz kolejny dziś, właściwie z tego samego powodu.
 
 
 
Nie mogę mówić o mamie normalnie, od razu łzy cisnął mi się do oczy, a na gardle zaciska się niewidzialna ręka.
 
Gdybym się nie urodziła, to moje miejsce zająłby ktoś, kto być może wcale nie byłby lepszy ode mnie.
 
Ale tutaj mogę się mylić.
 
 
 
Jestem żałosna.
 
Patrzę na swoje odbicie w lustrze i widzę pojebanego emosa, który potrafi się tylko ciąć i ranić najbliższe mu osoby.
 
Nienawidzę siebie za to, kim jestem i co sobie robię.
 
 
 
Chciałabym przestać, próbuję..
 
Ale jak na razie każda z moich prób kończyła się fiaskiem.
 
Aktualnie mam już piętnaście dni bez żyletki, szkła, noży i innych takich, za co jednocześnie jestem z siebie dumna, ale też sobą gardzę.
 
 
 
Nie mogę uwierzyć, że coś takiego mogło mnie tak od siebie uzależnić.
 
Od uczucia bólu fizycznego, od widoku i zapachu świeżej krwi.
 
Nie chcę tak dalej żyć, pragnę to skończyć, niż cięcie skończy ze mną..
 
 
 
Chciałabym żyć normalnie i chyba to jest takim moim małym marzeniem..
 
Stać się normalną dziewczyną, która nie przyjaźni się już z Żyletką, ale z Człowiekiem.
 
Która jednocześnie jest dla siebie kimś, ale też kimś dla innych.
 
Dziewczyną, która może się uśmiechnąć, nie czując przy tym ucisku w gardle'
 
 
 
'Nie myślałaś, żeby przestać się nad sobą tyle użalać i po prostu żyć, zamiast jęczeć, ciąć się i żyć smutkiem?
 
 
 
Nie powiedziałam, że wciąż się nad sobą użalam.
 
Owszem, na blogu piszę o sobie, ale to jest swego rodzaju pamiętnik..
 
A jeśli komuś wprost mówię, że to czy tamto się dzieje, to zwykle ja potrzebuję pomocy, czy po prostu muszę się wygadać.
 
 
 
Czy jęczę..?
 
Tak, z bólu przy słuchaniu różnych historii, bajeczek i wyrzutów.
 
Tnę się, owszem.
 
 
 
Ale nie mówię, że żyję tylko i wyłącznie smutkiem, że moje życie opiera się wyłącznie na użalaniu się nad sobą.
 
Tak jak inni mam dni, gdy naprawdę jestem pozytywnie nakręcona.
 
Ktoś, kto nie zna mnie dobrze, nigdy tego nie zrozumie.
 
 
 
Poza tym, mówienie, że komuś jest źle, bo się nad sobą użala, jest błędem.
 
Każdy coś w życiu przeszedł, a wpływ na moje zachowanie i sposób odbierania rzeczywistości miało wiele zdarzeń, o których chciałabym zapomnieć..
 
Och, i tak. Ja żyję "po prostu".
 
Ale też po swojemu, co nie każdy potrafi zrozumieć.'

środa, 17 kwietnia 2013

Anonim


Nie będzie to taka zwykła notka, bo kompletnie nie mam ochoty na pisanie..

Wybaczcie, tak bywa.

No cóż..


Dziś po przyjściu ze szkoły usiadłam do komputera.

No, tak.. Nic nowego.

Ale usiadłam tylko po to, by poczytać swoje stare notki i porównać je z tymi nowymi.


Jak dla mnie nie ma aż tak wielkiej różnicy.

Nie zmieniłam stylu, dalej dodaję zdjęcia między myślami, wciąż piszę bez sensu i do siebie.

Ale jednak coś mi nie pasowało.


Okej, tak naprawdę to dużo się zmieniło.

Nie piszę już jako JA, którą byłam na początku.

Trudno, tak pewnie już zostanie.


W pierwszych może dwóch miesiącach mojego bloga pisałam dużo o swoich problemach, teraz może jest o tym nieco mniej.

I to nie dlatego, że ich nie mam, bo jest ich od cholery.

Więcej, niż było..


Po prostu stwierdziłam, że to bez sensu.

Chyba zaczęło się od obiecania klasie zmiany.

Potem doszła do tego jazda z moim blogiem, którego przez koleżankę dostali nie tylko moi znajomi, ale także osoby, które kojarzę tylko z widzenia..


Wtedy to powiedziałam sobie, że nigdy więcej nie dam sobą pomiatać tylko i wyłącznie przez to, co piszę, co myślę i co czuję.

Ja też jestem człowiekiem, prawda..?

Mój friend powiedział, że emo to nie tylko ludzie, którzy się tną.


Nie, to po protu głupi stereotyp, durne założenie.

Emo to osoby uczuciowe.

To jego zdanie, nie innych ludzi.


Czekajcie, znów się zgubiłam..

Zacznę coś innego..

Nie wiem, czy zauważyliście, ale zawsze piszę w liczbie mnogiej..


Nie piszę 'słuchaj', 'zauważ', choć wielu bloggerów właśnie tak robi, jeżeli traktuje swoją stronkę jako pamiętnik..

A ja nie piszę tak, jak inni.

Wiecie dlaczego?

Bo oczekuję czasami od Was odpowiedzi, jakiejkolwiek, nawet obraźliwej.


Bo chcę wiedzieć, że nie piszę do siebie, że ktoś tu jest.

Że ktoś rozumie, co czuję albo wręcz przeciwnie; wyśmiewa mnie.

Ale nie dajecie mi tego odczuć od.. chyba od października..


Nie chcę już pisać dla siebie, dla własnej przyjemności.

To znaczy, chcę, ale prosiłabym też o jakąkolwiek reakcję, odpowiedź..

Nieważne.


Nie wiem, po co to piszę.

Jeszcze na zakończenie dodam, że na fanpage mam nowego 'pomocnika'.

Memo jest ze mną od poniedziałku, ale nie będzie nic pisał na blogu.

Choć stronę na fb kiedyś mu oddam, to tymczasowo będziecie musieli znosić nas oboje.


Zapraszam Was na fanpage Filmowe Abecadło, który prowadzi mój przyjaciel, jak również na moją drugą stronkę fanpage Książki Świata, na której oprócz mnie jest jeszcze troje (dwoje?) innych adminów.


Co jeszcze..?

Dziękuję za te wejścia i like na moim fanpage.

Och, zapraszam też do zadawania mi pytań na ask'u.

Za jakiś czas kolejny raz zmienię playlistę, możecie tytuły piosenek podawać w komentarzu..


I wybaczcie te 'krwawe i masochistyczne' zdjęcia, które dodaję na swoje stronki.

Wiem, że wielu osobom się to nie podoba, ale to mój wybór, a dodaję to, co podoba się mnie..

Jeżeli macie lepsze propozycje na zdjęcia, które mogę tutaj wstawiać, to przysyłajcie na e-mail podany w zakładce. (tak, wiem; i tak tego nie zrobicie, więc zostanie tak, jak jest..)


Trzymajcie się.

Do kiedyś, nie wiem, kiedy wrócę.

I czy w ogóle to nastąpi.