Witajcie.
Dziś dla odmiany postanowiłam odpowiedzieć na kilka pytań zadanych w komentarzu pod ostatnią notką.
Nie wiem, czy mi się to uda tak, jakbym chciała, ale muszę spróbować.
'Anonimowy
Ana, bo chyba tak masz na imię? Tak czy owak - Ano, co się dzieję? Mam wrażenie, że jesteś kimś innym. Gdzie jest ta Ana z listopada? Naprawdę wtedy lubiłam twoje notki. Oczywiście, że nadal mają to "Coś", ale gdzieś zgubiłaś się po drodze. Kim się stałaś, Ano?'
No cóż..
Tak, nazywają mnie Aną.
Jednakże nic się nie dzieje, wszystko po staremu.
No, dobrze. To jest kłamstwo.
Nie jestem 'kimś innym', nadal jestem sobą.
Co prawda nie tylko Ty jeden/jedna zauważyłaś, że moje notki są inne niż te z listopada czy października.
Teraz muszę się bardziej hamować w tym, co piszę.
Nie mogę przykładowo napisać o tym, że znów się pocięłam.
Normalnie musiałabym też zaznaczyć, dlaczego to zrobiłam.
I wszystko by było dobrze, pisałabym tak, jak wcześniej, lecz zbyt wielu moich znajomych wchodzi na tą stronę, przez co nie tak dawno miałam niezłe kłopoty.
Moment..
Od kiedy to przejmuję się zdaniem innych?
Zwykle mówiłam to, co myślałam, co czułam, nawet jeśli czytali to moi 'koledzy' czy przyjaciele.
Więc co się zmieniło..?
Nie wiem..
'Ana z listopada', jak mnie nazwałaś, umarła, prawdopodobnie bezpowrotnie.
Starałam się wrócić do poprzedniego stylu pisania, ale męczyło mnie to i za każdym razem przed opublikowaniem nowej notki czułam straszne wyrzuty sumienia.
Ostatecznie kończyło się na usunięciu całości i zaczęciu od początku, co wcale nie było przyjemne ani dla mnie, ani dla Was podczas czytania.
Pewnie nie jeden i nie jedna z Was odniosła wrażenie, że nie chcę po prostu już pisać.
Może to i prawda..?
Mam pętlę na szyi, która zaciska się za każdym razem, gdy uderzam palcami w klawisze pisząc to, co NAPRAWDĘ chcę przekazać..
Tak, zgubiłam się po drodze.
Wciąż się gubię, może przez to, że po prostu jestem inna od ludzi, którzy mnie otaczają..?
Może przez to, że mam więcej problemów, niż czasu na napisanie o nich w notce..?
'Anonimowy
Co ty wiesz o prawdziwych problemach?!
Przejmujesz się bzdurami podczas, gdy gdzieś tam są ludzie, którzy naprawdę
cierpią. '
No właśnie, skoro zajmuję się błahostkami i moje problemy właściwie nic nie znaczą, to po co mam cokolwiek tutaj pisać..?
Właśnie takie komentarze mnie blokują..
Inni ludzie cierpią bardziej ode mnie, a ja płaczę dlatego, że moja mama zostanie wezwana do szkolnego psychologa.
Tak, to jeden z tych moich błahych problemów.
Dziewczyna, którą uważałam za przyjaciółkę zasłoniła się mną, przez co nauczyciele zaczęli mi patrzeć na ręce, a następnie zgłosili psycholożce 'mój problem'.
Przestałam ufać ludziom, którzy za bardzo przejmują się mną i tym, co się ze mną dzieje.
Wiecie ile razy chciałam się komuś wygadać?
Owszem, mam przyjaciela, miałam przyjaciółkę..
Ale to nie to samo. Nie o to mi chodziło.
Jeśli chcę się komuś wyżalić, to nie chcę potem słyszeć komentarzy typu 'Pomogę Ci..'
'Wszystko będzie dobrze..'
Kurwa, mam już te naście lat i przestałam wierzyć w bajki..
To może tak wszystko naraz..?
Po pierwsze; mam co tygodniowe wizyty u szkolnej pani psycholog.
Po drugie; zostawiłam 'przyjaciółkę', która mnie w to wpieprzyła.
Po trzecie; moja mama zostanie wezwana do szkoły.
Po czwarte; robi się coraz cieplej, co za tym idzie zacznie się sezon na krótkie spodenki. A moje nogi i ręce pokrywają jeszcze wyraźne, różowe, grube blizny.
Po piąte, jak na razie ostatnie; NIE JESTEM SOBĄ OD PONAD TRZECH MIESIĘCY..
Piąte jest jednocześnie najgorsze i najlepsze.
Najgorsze, ponieważ wiem, że nie zmienię się z powrotem w 'siebie' ot tak, jak zrobiłam to poprzednio.
A najlepsze? Ponieważ zyskałam szansę u kilku osób, z którymi wcześniej nie mogłam przebywać w jednym pomieszczeniu..
Kim się stałam..?
Własnym przeciwieństwem.
Kiedyś nie byłam zazdrosna o byle co, nie robiłam każdemu awantur o coś, czego nie ma, próbowałam się jakoś uspokoić, nie pozwalając, by pokazały się moje prawdziwe emocje, moje 'JA'.
Kim się stałam..?
Sama siebie o to pytam.
Nie wiem.
Nie wiem, kim jestem.
Nastolatką z problemami, które są tak błahe, że nie powinny mieć miejsca bytu.
Och, jeszcze jest 'po szóste; istotą, która ma serce..'.
Nie lubię tego uczucia, nienawidzę się zakochiwać.
To takie denne, takie poniżające.
Szkoda tylko, że nie mam na to wpływu, nie mogę się po prostu wyłączyć.
A chciałabym, bardzo.
Tymczasem pozostaje mi tylko czekać, aż wszystko się skończy.
U mnie to nie mija tak szybko, jak powinno.
Jestem nieznośna, arogancka, wredna..
A teraz to jeszcze bardziej da się we znaki nie tylko mnie, ale też ludziom, z którymi utrzymuję bliższe kontakty..




































































