
Znacie to uczucie?
Czytacie coś, zagłębiacie się w historię kogoś i pęka Wam serce.
Dziś przy czytaniu pamiętnika kolegi się załamałam, łzy po prostu popłynęły mi z oczu.

Najgorsze było jednak to, że zjeżdżając na sam dół, by z godnie z przyzwyczajeniem i obietnicą zacząć od początku, natrafiłam na zdjęcia.
Matko, jak mi się przykro zrobiło na widok pociętych rąk, blizn i świeżej krwi..
Nie no, nie jestem jakaś tam delikatna czy coś, ale nie myślałam, że znajdę tam coś takiego.

W skrócie?
Moim zdaniem chłopak naprawdę dostał niezłego kopa od życia, bardzo mi go szkoda.
Jednocześnie zazdroszczę mu tego, że pomimo licznych ran na ciele i psychice, pomimo tylu doświadczeń, stanów depresyjnych i zdrad ludzi, których kochał, pomimo to wciąż brnie przez życie, a nawet założył grupę na FB, której celem jest pomoc tym, którzy mają dość swojego jestestwa.

Nie wiem, czy powinnam o tym w ogóle wspominać, nawet nie pytałam go jeszcze o zdanie.
Przecież równie dobrze chłopak może nie chcieć, bym o nim mówiła, prawda..?
(Okay, z tego co powiedział, mogę podać Wam jego stronkę, tylko proszę, byście nie jechali go za nic..)

Nie mogę po prostu..
Człowiek jest jednak bezsilny wobec cudzego cierpienia.
Nawet nie wiecie jak żałuję tego, że nic nie mogę zrobić, nawet zwykłe słowa pocieszenia są żałosne, bo co mu po 'Bardzo mi przykro..'?!

Wiem, że to niewłaściwe, ale musiałam wyłączyć tą stronkę, ten PAMIĘTNIK.
Dziś zapewne jeszcze na niego wejdę, tymczasem nic nie widzę pod kaskadą łez, więc czytanie mam troszkę utrudnione.
Chciałabym zrozumieć, wiecie..?
Naprawdę.

Pozwólcie, że zmienię temat.
Wyjątkowo robię to niechętnie, ale nie powinnam mówić nic odnośnie tamtego, nie wypada.
Nigdy nie robię tego, co wypada.

Mam dylemat, wiecie..?
Dziś dzwonił do mnie Szef (tak, Ana ma pracę o.O) i powiedział, że jadę w piątek rano.
Nie chodzi mi o to, że muszę na 03:20 być w mieście, nie..

Problem w tym, że kazał mi nie brać koleżanki, która jednak załatwiła mi tą robotę.
Nawet nie wiecie, jak strasznie się czuję.
Jakbym wygryzła ją i wskoczyła na jej miejsce!

Zaraz.. przecież właśnie tak jest, czyż nie?
Ja zarabiam, ale jej kosztem ;c
Nie wiem nawet, jak jej o tym powiedzieć.

Jeszcze biorąc pod uwagę to, że gdy Szef zastanawiał się nad tym, którą z nas wybrać, mnie poparł taki jeden chłopak, na którego wołają 'Baton'.
No więc, on wstawił się za mną, a moja kumpela uważa, że to dlatego, iż mu się.. podobam?!
Pomijając już to, że on ma dziewczynę.

Trochę mnie to dobija..
Co z tego, że mam chudy (jakoś dziwnie mnie ludzie oceniają; wcale tak nie jest..) tyłek?!
To wcale nie znaczy, że ktoś ma wylecieć z pracy tylko po to, bym ja, szkielet, miała jak zarabiać hajs.

Nie wkurzyłoby to Was?
Mnie bardzo, bardzo to wpieniło, a jeszcze powiedzenie o tym Grecie spadło na moją głowę, bo Szef umywa rączki..
No, jakby to był koniec na dziś, to by było zajebiście.

Boję się o znajomego, który swego czasu komentował moje notki.
Chłopak jest rok ode mnie starszy, kiedyś rozmawialiśmy naprawdę często, teraz właściwie wcale.
W czym rzecz..?

Zawsze się o niego martwiłam, obiecałam jakoś pomóc, choć mój były przyjaciel mówił, żebym dała sobie spokój.
Chodzi o to, że chłopak ma problemy.
Gdy z nim rozmawiam, to prawie zawsze temat schodzi na samobójstwa..

Teraz nie mogłam w nocy spać, wciąż myślę o tym, czy on jeszcze żyje, czy może odszedł.
Głupio teraz o tym mówić, ale gdyby tak było, to pojechałabym na pogrzeb, albo chociaż nawiedzić jego grób.
Tak bardzo bym chciała, by nic sobie nie zrobił. ;c

Jednak to, czego ja chcę, a co chce ktoś, nie jest tym samym.
Martwię się..

Szkoda chłopaka ;/
OdpowiedzUsuńA ten drugi znajomy to co jakiś emos, że tylko o samobójstwie?
Sorry, że tak bezpośrednio ale tak jakoś wyszło..
Czasami za mało szczegółów podajesz, a wciągają Twoje notki. ;)
Wiesz, może z zachowania i sposobu myślenia podpada pod takiego 'emosa'. Normalny chłopak, tylko życie bardzo mu dogryzło. Rodzina, szkoła, nie ma się do kogo odezwać, a i mną traci kontakt..
UsuńWybacz, po prostu za dużo moich znajomych czyta mojego bloga, przez co czasem boję się, że powiem za dużo..